
We wczorajszym wyjazdowym meczu Rekord Bielsko-Biała pokonał zespół GI Malepszy Arth Soft Leszno 4:0. Oba zespoły od początku grały z otwartą przyłbicą. Drużyna, dla której już awans do półfinałów jest osiągnięciem, wyraźnie sygnalizowała, że pragnie czegoś więcej. Rekordzistom przyświecał jeden cel – powrót na mistrzowski tron.
Yvaaldo Gomes i Douglas pierwsi zatrudnili strzegącego bielskiej bramki Bartłomieja Nawrata. Zanim po drugiej stronie okazję do wykazania się otrzymał Orfeusz Jarożek, wpierw zmuszony został do wyciągnięcia piłki z sieci. Po błyskawicznym rozegraniu futsalówki na połowie rywali Sergei Korsunov doskonałym podaniem obsłużył Stefana Rakicia. Trafienie wcale nie było prostą sprawą, gdy zważyć, że w polu bramkowym GI Malepszy Arth Soft było aż pięciu (!) graczy gospodarzy.
Dość zaskakująco, więcej goli w tej odsłonie kibice nie obejrzeli, choć bramkowych szans obu zespołom nie brakowało. Wśród gospodarzy bliscy szczęścia byli m.in. Y. Gomes i Kacper Konopacki. Mieli swoje świetne okazje biało-zieloni, że wspomnimy np. o trafieniu w słupek Matheusa (10. min) i chybionym uderzeniu Sebastiana Leszczaka (18. min).
Z leszczyńskiej perspektywy mogło się wydawać, że jednobramkowa strata jest jak możliwa do odrobienia po przerwie. Warto jednak przypomnieć, że bielszczanie rozstrzygnęli rywalizację z FC Reiter Toruń w dwóch meczach, natomiast podopieczni Tomasza Trznadla ograli pniewian w ćwierćfinałowych derbach dopiero w trzeciej konfrontacji. Ten mały, fizyczny i mentalny handicap biało-zieloni bezwzględnie wykorzystali. Tak wybornie prezentujących się w defensywie zawodników Jesusa Lopeza Garcii chcielibyśmy oglądać już do końca sezonu.
Nawet jeśli zmęczenie leszczynian długo było niedostrzegalne, to wystarczyła niespełna jedna minuta, by rekordziści przechylili szalę na swoją stronę. Błyskawiczna, koronkowa akcja kwartetu bielszczan przyniosła gola na 2:0. Po asyście S. Leszczaka z niewielkiej odległości celnie przymierzył Michał Marek. Kilkadziesiąt sekund później kontrę z głębi pola wyprowadził Matheus. Po podaniu Brazylijczyka S. Leszczak huknął w poprzeczkę, ale świetnie ustawiony na przedpolu bramki M. Marek dopełnił formalności. Po tym trafieniu trybuny hali w Poniecu zamarły na długie chwile, a gospodarze sprawiali wrażenie całkowicie zrezygnowanych.
Wprawdzie trener T. Trznadel wprowadził na ostatnie cztery minuty meczu lotnego bramkarza – Roberta Świtonia, ale to bielszczanie stwarzali większe zagrożenie pod bramką rywali. Wielokrotnie próbował w całym spotkaniu wpisać się na listę strzelców Mikołaj Zastawnik i w końcu doczekał się… Po dalekim wyrzucie B. Nawrata aktualny lider klasyfikacji strzelców wygrał główkowy pojedynek z Douglasem, lokując piłkę w pustej bramce.
Rewanż, mecz numer dwa rywalizacji, odbędzie się już w najbliższą sobotę o 20:00 w hali w Cygańskim Lesie. Bielszczan od awansu do finału dzieli już tylko jedno zwycięstwo. Podobnie rzecz ma się w drugim z półfinałów, w którym Constract ograł na wyjeździe gliwickiego Piasta 2:1. Lubawianom potrzeba jednej wygranej do wyeliminowania z gry o złoto aktualnych mistrzów kraju.
Półfinał MP w futsalu (mecz nr 1)
GI Malepszy Arth Soft Leszno – Rekord Bielsko-Biała 0:4 (0:1)
0:1 Rakić (4. min.)
0:2 Marek (28. min.)
0:3 Marek (29. min.)
0:4 Zastawnik (38. min., głową)
Rekord: Nawrat – Rakić, Matheus, Korołyszyn, Marek, Korpela, Zastawnik, Budniak, Korsunov, Leszczak, Popławski, Kubik, Mijas
materiały klubu Rekord