Przerwana passa

na zdjęciu piłkarze walczący o piłkę fot. Szymon Jaszczurowski/Podbeskidzie Bielsko-Biała

Dobra passo trwaj, można by rzec przed spotkaniem z Częstochowianami... Po trzech zwycięstwach z rzędu, cała społeczność miała ochotę na więcej. Kolejna okazja do zdobyczy punktowej przyszła 10 sierpnia. Na stadionie miejskim w Bielsku-Białej TSP podejmowało Skrę Częstochowa.

Choć czysto teoretycznie Skra Częstochowa wydawała się mniej wymagającym rywalem niż GKS Tychy, to na boisku już tej różnicy nie był widać. Górale od początku meczu starali się przejąć inicjatywę, ale dobrze zorganizowana i gęsto broniącą ekipa gości utrudniała nam szybkie rozgrywanie piłki.

Pierwsza okazja to dwójkowa akcja Goku i Bilińskiego - ten pierwszy obsłużył naszego kapitana, który obrócił się z rywalem na plecach i oddał strzał. Bramkarz gości Jakub Bursztyn tym razem zachował czujność i odbił strzał do boku. W kolejnej sytuacji sprawę w swoje ręce wziął już hiszpański pomocnik, ale po raz kolejny czujnie na linii spisał się golkiper gości.

Serca kibiców TSP zabiły mocniej kilka chwil przed gwizdkiem oznaczającym koniec pierwszej połowy. Indywidualna akcja jednego z zawodników Skry spowodowała, że goście stworzyli w naszym polu karnym przewagę liczebną, która zakończyć mogła się podaniem na wolne pole do Hilbrychta. Na całe szczęście w ostatniej chwili Simonsen wślizgiem zaasekurował Julio i piłka ostatecznie wylądowała w ręka Igonena. Pierwsza połowa zakończyła się zatem remisem.

Górale nie mogli w tym spotkaniu wejść na swój optymalny poziom. Brakowało z naszej strony przyśpieszenia w końcowej fazie akcji, przez co Skra za każdym razem była skuteczna w odbiorze. Goście ograniczeni do kontrataków po upływie godziny stworzyli sobie doskonałą okazję do wyjścia na prowadzenie. Tylko wspaniała interwencja w obronie Simonsen zapobiegła utracie bramki.

Mając w pamięci spotkanie z Odrą Opole, kibice z niecierpliwością czekali na końcówkę meczu, która miała przynieść bramki. Najbliżej gola była jednak ekipa gości. Błąd Julio w obronie spowodował, że oko w oko z Igonenem stanął Sangowski. Kunsztem w tej sytuacji wykazał Igonen, który niestety nie miał tyle szczęścia chwilę później...

Mikołajewski faulował w polu karnym Sangowskiego, a sędzia wskazał na wapno... Do uderzenia z 11 metrów podszedł Mesjasz i tym razem estoński bramkarz nie miał już nic do powiedzenia.

TSP musiało przełknąć gorzką pigułkę i pogodzić się z drugą porażką w tym sezonie. Okazja do rehabilitacji już za kilka dni – Podbeskidzie na wyjeździe zagra z Chrobrym Głogów.

 

Podbeskidzie - Skra Częstochowa 0:1 (0:0)

bramka: 88' Mesjasz (rzut karny)

żółta kartka: Misztal - Olejnik, Brusiło

TSP: Igonen - Mikołajewski, Julio, Simonsen - Bernard (70' Celtik), Jodłowiec, Polkowski (60' Sitek), Milasius - Goku, Biliński, Drzazga (60' Misztal)

Skra: Bursztyn - Baranowicz (75' Michalski), Brusiło, Czajka, Hilbrycht (67' Pyrdoł), Kozłowski (83' Winiarczyk), Lukoszek (83' Sangowski), Mesjasz, Olejnik, Sajdak (67' Babiarz), Szymański

 

materiały prasowe klubu TS Podbeskidzie