To na pewno będzie sceniczny przebój. Najnowsza premiera zaprezentowana 22 kwietnia na małej scenie Teatru Polskiego w Bielsku-Białej – spektakl Lettycja i lubczyk - bawi i wzrusza. Jest też popisem gry aktorskiej świętującej 35-lecie pracy scenicznej Barbary Guzińskiej w roli tytułowej.
35 lat liczy sobie również sztuka Petera Shaffera Lettycja i lubczyk napisana specjalnie dla znakomitej brytyjskiej aktorki Maggie Smith, która zagrała wtedy tytułową Lettycję Douffet, bezgranicznie oddaną sprawie przewodniczkę po starej szlacheckiej rezydencji. Lettycja i lubczyk to już trzecia, po Czarnej komedii oraz Amadeusie sztuka słanego brytyjskiego dramaturga na scenie Teatru Polskiego. Po latach trzeba ją było nieco uaktualnić, wprowadzając współczesne akcenty, a i nieco odchudzić, jak przyznał reżyser Paweł Aigner – znany bielskiej publiczności z przygotowanego z wielkim scenicznym rozmachem na dużej scenie TP Cyrano de Bergeraca i wielu świetnych przedstawień w Teatrze Lalek Banialuka (za reżyserię Zielonej Gęsi dostał Złotą Maskę, jego Zielony Wędrowiec otrzymał tę samą nagrodę jako najlepsze przedstawienie dla dzieci i młodzieży).
Mimo że Lettycję i lubczyk P. Aigner przygotował na małej scenie TP o kameralności nie ma tu mowy. Gdy brak przestrzeni, przydaje się film, w którym poznajemy charyzmatyczną przewodniczkę muzealną, rozpalającą wyobraźnię słuchaczy udramatyzowanymi opowieściami. W role tych ostatnich wcielają się, zabawnie tworząc epizodziki, aktorzy zarówno Teatru Polskiego, jak i Banialuki. Jak brakuje głębi sceny, to odpowiednia, arkadowa scenografia Magdaleny Gajewskiej dodaje małej scenie nowego wymiaru, a stylizowane na stroje z epoki, nawet z kilku epok, kostiumy autorstwa Zofii de Ines oraz Igi Sylwestrzak doskonale współgrają z dramatycznością głównej bohaterki i współgrających z nią postaci oraz teatralnością ich wspólnych przedsięwzięć. Nie brakuje tu także licznych teatralnych rekwizytów, jak głowy straceńców czy broni artylerii…
No cóż, jak przystało na córkę aktorki dramatycznej Lettycja Douffet skazana jest na teatr, w który zamienia swoje zawodowe i prywatne życie. Niespodziewanie do jej prywatnego przedsięwzięcia dołączą za sprawą tajemniczego napoju, w którym główne skrzypce gra lubczyk kojarzony zwykle z afrodyzjakiem, Charlotta Schoen – w tej roli Maria Suprun – winowajczyni złamania tak świetnie zapowiadającej się kariery przewodniczki muzealnej Lettycji Douffet. Panie odkrywają wspólne zainteresowania i łączą siły w walce z nudną i niesatysfakcjonującą je rzeczywistością.
Barbara Guzińska jako Lettycja Douffet jest fantastyczna. Gra bardzo charakterystyczną postać, przydając jej wielu odcieni – komicznych, dramatycznych, dynamicznych, subtelnych i wzruszających. Dawno nie widzieliśmy jej na scenie TP w roli dającej tak wiele możliwości pokazania talentu aktorskiego - ale też niezwykle wymagającej choćby ze względu na ogrom tekstu - które koncertowo wykorzystuje. Chyba ostatni raz taka Barbara Guzińska pokazywała się nam w granym od końca lat 90. XX w. zabawnym i wzruszającym spektaklu Mirko Stiebera Proszę, zrób mi dziecko, partnerując nieodżałowanemu Kazimierzowi Czapli. W tej najnowszej zabawnej komedii z wątkiem kryminalnym B. Guzińskiej bardzo udatnie partnerują Maria Supron, Grzegorz Sikora (adwokat Bardolph) oraz Jadwiga Grygierczyk, która z epizodycznej roli infantylnej asystentki w wieku emerytalnym – panny Framer – zrobiła prawdziwą teatralną perełkę.
Ten niekrótki, bo ponad dwugodzinny spektakl z przerwą w połowie, ogląda się na małej scenie bardzo dobrze. Dlatego kupujcie bilety na czerwcowe pokazy Lettycji i lubczyka, bo na majowe ich już nie ma!
Agata Wolna