
Promocja książki Andrzeja Kucybały i Anety Panusz pt. Jan Smeterlin. Zapomniany wirtuoz fortepianu odbyła się 16 stycznia w Zespole Państwowych Szkół Muzycznych im. Stanisława Moniuszki w Bielsku-Białej. W spotkaniu uczestniczyło liczne grono miłośników muzyki i historii miasta.
Wieczór wypełniły wspomnieniowy film o pochodzącym z naszego miasta światowej sławy pianiście, muzyka Chopina w wykonaniu wybitnego młodego pianisty z Bielska-Białej Mateusza Dubiela oraz spokojna narracja Andrzeja Kucybały.
Wśród gości wieczoru byli przedstawiciele samorządu Bielska-Białej - zastępca prezydenta Adam Ruśniak oraz radna Rady Miejskiej Urszula Szabla.
- Jestem bardzo dumny, że mogę mieszkać w mieście, które jest pierwszą Polską Stolicą Kultury. To miasto zawsze stwarzało warunki ku temu, aby takie osoby jak bohater naszego spotkania mogły się rozwijać, kształcić, a potem obdarzać swoim talentem słuchaczy na całym świecie. Jestem dumny, że mogę mieszkać w mieście, w którym dba się o dorobek mieszkańców, o własną historię. Tu wielkie ukłony w pana, stronę panie Andrzeju. Jestem pod wielkim wrażeniem pana pasji – zwracał się do autora książki o Janie Smeterlinie zastępca prezydenta.
Zanim jednak uczestnicy zanurzyli się w opowieści o Smeterlinie, wyświetlono dwa filmy. Pierwszy był wystąpieniem współautorki książki Anety Panusz, która na stałe mieszka i pracuje w USA. Autorka opowiedziała o poszukiwaniach źródeł do dziejów życia Jana Smeterlina i samej pracy nad książką. Drugi film opowiadał o życiu rodzinnym i zawodowym Smeterlina. Jedną z osób wspominających muzyka była jego żona, która mówiła m.in. o ich zaręczynach czy o wielkiej pasji męża do gotowania.
Po takim wprowadzeniu przyszedł czas na główne danie, czyli rozmowę z drugim autorem książki, które prowadziła dyrektor Książnicy Beskidzkiej Katarzyna Ruchała. Andrzej Kucybała wspominał, że pierwszy raz o Smeterlinie usłyszał w 1999 roku, kiedy w jego gabinecie w bielskiej szkole muzycznej pojawiła się siostrzenica pianisty z pytaniem o swojego wuja. Była zainteresowana była wszystkim, co go dotyczyło, pytała, gdzie mieszkał, chodził do szkoły itd. Wtedy się okazało, że nikt w środowisku muzycznym Bielska-Białej nie pamiętał o tej postaci.
- To spotkanie było pierwszą kroplą, która zaczęła drożyć skałę ciekawości – przyznał Andrzej Kucybała.
Wkrótce się okazało, że Jan Smeterlin był wybitnym pianistą, który osiągnął światowy rozgłos, ale w rodzinnym kraju i mieście został zupełnie zapomniany. Od tego czasu Andrzej Kucybała próbował zaszczepić zainteresowanie postacią Smeterlina wśród innych osób. Jednak wybitny pianista doczekał się przywrócenia pamięci o sobie dopiero wtedy, gdy dyrektor Kucybała zwolnił nieco swój tryb pracy i przeszedł na emeryturę, zyskując czas na poszukiwania archiwalne.
Trzeba też zauważyć, że zdobycie szerszych informacji o Smeterlinie nie było łatwe, gdyż całe archiwum dotyczące jego kariery pianistycznej trafiło do Maryland w USA. Dzięki stypendium przyznanemu przez Urząd Miejski absolwentce szkoły muzycznej - mieszkającej w USA Anecie Panusz - udało się skopiować zachowane archiwalia, co pomogło znacząco w napisaniu książki. Książka Andrzeja Kucybały i Anety Panusz pt. Jan Smeterlin. Zapomniany wirtuoz fortepianu została wydana w serii wydawniczej Biblioteka Bielska-Białej.
Osoby obecne na promocji mogły przysłuchiwać się rozmowie Katarzyny Ruchały z Andrzejem Kucybałą i poznawać losy bohatera książki. Dla tych, którym nie było dane być na spotkaniu, kilka zdań o Smeterlinie, które, mam nadzieję, zachęcą do sięgnięcia po książkę.
Jan Smeterlin miał ciekawe życie, pełne dramatycznych zwrotów. Urodził się w Bielsku w roku 1892 w rodzinie żydowskiej jako Hans Schmeterling. Wielki talent muzyczny zaprezentował już w wieku 7 lat, grając z orkiestrą koncert Mozarta w bielskim teatrze. W efekcie uznał muzykę za swe przeznaczenie. Tymczasem ojciec postanowił, że jego syn zostanie prawnikiem i będzie kontynuował rodzinne tradycje. Wysłał Hansa na studia do Wiednia. Student prawa równocześnie pobierał lekcje u słynnego pedagoga fortepianu Leopolda Godowskiego i oprócz znajomości prawa doskonalił swoją grę. Z czasem nabrał pewności, że to muzyka jest dla niego całym życiem. Kiedy oświadczył, że nie będzie prawnikiem, tylko muzykiem, w rodzinie doszło do rozłamu.
Ceną kariery muzycznej było zerwanie z rodziną, bo ojciec nie wyobrażał sobie, że syn będzie wychodził na scenę we fraku, ubrany jak kelner, i tak zarabiał na życie. Wtedy też Hans Schmeterling podjął trudną decyzję o zerwaniu ze swą religią. Od tego czasu stał się Janem Smeterlinem, katolikiem, i wkrótce wstąpił do Legionów Polskich, gdyż to był czas I wojny światowej. Po wojnie nie rozstawał się z fortepianem, zaczął występować przed publicznością. Dopiął swego. Dość szybko dotarł na szczyt kariery pianistycznej i koncertował na całym świecie, nieustannie podróżując. W latach 30. XX wieku podbił Stany Zjednoczone, gdzie bywał częstym gościem i gdzie spędził lata II wojny światowej.
Na stałe mieszkał w Londynie, skąd pochodziła jego ukochana żona Edith, skoligacona z rodziną królewską. Stąd jego osobiste kontakty z dworem i królową matką Elżbietą, która bywała w domu Smeterlinów.
Trzeba dodać, że Jan był jeszcze świetnym tenisistą, znakomitym kucharzem, poliglotą (władał 12 językami), miłośnikiem zwierząt (w tym egzotycznych) i namiętnym czytelnikiem kryminałów.
- Ale przede wszystkim był artystą. Koncertował w najbardziej renomowanych salach Londynu, Paryża, Nowego Yorku. Ale grał też w miejscach, gdzie lokalna ludność widziała fortepian pierwszy raz. Dzielił się swą miłością do muzyki, a najczęściej oczekiwano od niego, by grał utwory Fryderyka Chopina - i tak został chopinistą zachwycającym publiczność i krytykę niemal na całym świecie - opowiadał barwnie Andrzej Kucybała.
Opowieść o Janie Smeterlinie miała piękną oprawę muzyczną. Młody i bardzo obiecujący pianista z Bielska-Białej Mateusz Dubiel, absolwent bielskiego muzyka i laureat wielu nagród, wystąpił z recitalem chopinowskim.
Jacek Kachel