Bielsko-bialskie Czasowątki oczarowały

Na zdjęciu kilku aktorów na scenie fot. Paweł Sowa / Wydział Prasowy UMBB

Spektaklem pt. Czasowątki w reżyserii Jacka Popławskieg bielski Teatr Lalek Banialuka zainaugurował nowy sezon. Na prapremierę - w ramach Dni Bielska-Białej i jubileuszu 70-lecia połączenia obu miast - teatr zaprosił swoich widzów na plac Bolesława Chrobrego.

Najlepszą recenzją spektaklu, w którym nie pada ani jedno słowo, są tłumy mieszkańców w różnym wieku, które zgotowały twórcom po przedstawieniu gorący aplauz.  

Barwne widowisko zaprezentowane na placu Chrobrego odnosiło się do przeszłości obu miast. Pojawiło się w nim nie tylko Grodzisko w Starym Bielsku, ale również włókiennictwo, rozwój elektryczności, tramwajów czy przemysłu lotniczego. Pojawiła się również wielokulturowa przeszłość obu ośrodków miejskich. Idąc przez dzieje, twórcy nie uciekali od trudnych tematów, takich jak bitwa nad rzeką Białą w 1914 roku czy wybuch II wojny światowej. Z dystansem i humorem pokazywali za to, jakie zamieszanie w mieście wywołała pierwsza kobieta w spodniach.

Te i wiele innych wątków tworzą przedstawienie, które porusza i zaprasza do poznawania lepiej lokalnej historii. Elementem łączącym kolejne etiudy w sceniczną opowieść jest warsztat tkacki i pracujący w nim ludzie. Ważne są nie tylko te nici, które łączą się w tkaninę, ale również te, które tworzą relacje pomiędzy ludźmi.

Spektakl Czasowątki powstał z okazji obchodów 70-lecia połączenia Bielska i Białej. Autorem scenariusza i reżyserem jest dyrektor teatru Jacek Popławski. Scenografię zaprojektowała Martyna Dworakowska, muzykę skomponował Hubert Pyrgies, a autorką choreografii jest Marta Bury. Reżyseria światła należy do Macieja Iwańczyka. Konsultacji historycznych udzielił historyk Jacek Kachel.
Na scenie zaprezentowali się: Małgorzata Bulska, Dominika Kaczmarek, Katarzyna Pohl, Dagmara Włoszek-Rabska, Konrad Ignatowski, Ziemowit Ptaszkowski, Radosław Sadwski.

W związku z nietypową premierą zadaliśmy kilka pytań reżyserowi Jackowi Popławskiemu.  
Dlaczego taka forma?
Postanowiliśmy stworzyć widowisko bez słów, choreograficzno-muzyczno-plastyczne, gdyż od początku wiedzieliśmy, że prapremiera przedstawienia odbędzie się w formie plenerowej. Taki sposób teatralizacji jest najlepszy dla tego typu wydarzeń.

A czemu wyszliście na ulicę?
Święto miasta aż prosi się o większy niż zwykle kontakt z mieszkańcami. Spektakl plenerowy daje szanse zgromadzenia o wiele ich większej liczby, złapania zupełnie innego kontaktu z odbiorcami niż w warunkach widowni zamkniętej.

Czasowątki – kogo mają dotknąć, poruszyć?
To spektakl familijny, który opowiada o szeregu różnych wydarzeń na przestrzeni lat. Widowisko ma przede wszystkim bawić, wzruszyć i pozwolić wspólnie się zatrzymać na moment. Ma również zaciekawić historią obu miast, stać się wyzwalaczem dla potrzeby sięgnięcia głębiej. Jego adresatem są zarówno dzieci, jak i dorośli.

Co sprawiało największą trudność albo największą frajdę?
Praca na materiale pozbawionym słów. To z jednej strony wolność twórcza, możliwość dowolnego formowania tematów, improwizacji, ale też terra icognita, bez konkretnych ról, postaci, kierunkowskazów dla pracy. W tym właśnie upatrywałbym największej frajdy i trudności zarazem.

***

Przed Czasowątkami na placu Chrobrego z efektownym koncertem wystąpił Zespół Pieśni i Tańca Beskid. Były śpiewy i góralskie tańce z towarzyszeniem kapeli.

JacK