Stańko na głos

Na zdjęciu Kasia Pietrzko Kasia Pietrzko, fot. Lucek Cykarski/Bielskie Centrum Kultury

Bardzo intymnie, niespiesznie i refleksyjnie zakończyła się 20. Jazzowa Jesień w Bielskim Centrum Kultury im. Marii Koterbskiej. Na finał usłyszeliśmy słuchowisko z muzyką na żywo Envee, Michałowski i goście Stańko na głos, pełne refleksji Tomasza Stańki o muzyce, życiu, śmierci, przemijaniu i porządku wszechświata, zilustrowane jego kompozycjami w wykonaniu znakomitych, również bielskich muzyków.

- Już za niespiesznych kilka chwil będziemy mogli zapakować tę edycję do folderu z napisem 20. jubileuszowa Jazzowa Jesień im. Tomasza Stańko w Bielsku-Białej, ale póki co dziękujemy wam, droga publiczności – za waszą wytrwałość, za entuzjazm, za emocje. Nam nadzieję, że choć czasy mamy ciężkie, spotkamy się tutaj za rok i to będzie oczko – 21 – mówił, rozpoczynając koncert finałowy, Marek Tomalik - dziennikarz radiowy, a także stały współpracownik Jazz Forum i RMF Classic – który przez cztery dni prowadził festiwal.

Prowadzący wyjaśnił, dlaczego na finał festiwalu zaserwowano nam właśnie coś na kształt słuchowiska radiowego. - Koncert finałowy to coś, co jest bliskie memu sercu - to rodzaj słuchowiska radiowego z muzyką na żywo, niejako kontynuacja myśli, którą otrzymaliśmy na finał zeszłorocznej edycji, kiedy to Skalpel Jazz Quartet i Piotr Damasiewicz zaproponowali nam w projekcie Music for S. muzykę, w którą wsamplowane były myśli – myśli wypowiedziane przez Tomasza Stańkę. Dziś otrzymamy jeszcze bogatsze - właśnie o myśli ezoteryczne - bardzo intymne słuchowisko muzyczne, które powstało dzięki wsparciu Ani Stańko – wyjaśniał dziennikarz.

Za wyreżyserowanie słuchowiska zabrał się Maciej Goliński czyli Envee, współzałożyciel kolektywu DJ-ejskiego Niewinni Czarodzieje, który swego czasu współpracował z Tomaszem Stańką. To w jednej osobie muzyk, kompozytor, producent muzyczny i właśnie DJ. A na potrzeby niedzielnego, finałowego koncertu Jazzowej Jesieni stał się także reżyserem i towarzyszył muzykom na scenie. Autorem scenariusza słuchowiska jest filozof i reportażysta dr Tomasz Michałowski, który w latach 2016- 2018 przeprowadził z Tomaszem Stańką serię rozmów m.in. o muzyce, fizyce, ewolucji i religii. DJ-skie sample i myśli mistrza zostały zanurzone w jego kompozycjach. Wszystko w nowej odsłonie, wersji specjalnie przygotowanej na finał 20. JJ. Na scenie pojawili się muzycy bardzo zaprzyjaźnieni z festiwalem i z miastem. Usłyszeliśmy bowiem Macieja Obarę na saksofonie, bielszczanina Jana Pieniążka na perkusji i naszą bielską Kasię Pietrzko na fortepianie oraz Pawła Stachowiaka na basie. Każdy z muzyków zasługuje na odrębną pochwałę. Razem stworzyli niezwykły spektakl muzyczny, pełen klasycznego, melodyjnego jazzu, wspaniałych improwizacji i autentycznej radości, która z artystów emanowała na całą salę.

A Stańko na głos to bardzo osobiste wywody mistrza na wiele tematów. Począwszy od zagadnień dotyczących jazzu i pisania muzyki: To sprawia mi przyjemność, że siedzę i piszę tę muzykę, te parę miesięcy, czy tam ile. K…a jestem w swojej krainie. Otwieram drzwi, zamykam i jestem u siebie i wiem, że ci, co mi to zagrają - będą to wiedzieć, będą wiedzieć jak wyglądają prawa w tej krainie, co trzeba zagrać, jak trzeba skręcić, jaki dźwięk zagrać. - Pan żyje jazzem? – pyta dziennikarz.
- Poprzez jazz żyję – podsumowuje mistrz.

… poprzez historię: U mnie zaczęło się dosyć wcześnie, bo już w szkole, że tak powiem, pamiętam z tym Kisielewskim jeszcze była taka orkiestra Błękitny Jazz, to jeszcze było w szkole podstawowej. Ja panu powiem, to jest wszystko na raz – słowo jazz wtedy znaczyło nie tylko muzykę, ale znaczyło pewien typ buntu. (…) Potem zacząłem chodzić na koncerty Brubecka, na początku wygląd, potem trochę styl, ale bardzo szybko muzyka wchodziła w grę. Jestem muzykiem wykształconym, więc jak już wszedłem i jak rozumiałem struktury muzyczne, to budził się podziw dla kunsztu wykonania tych wielkich muzyków i próbowanie dogonienia ich.

 mistycyzm: To jest fascynujące dla mnie, że z tego jednego atomu helu, po tym wybuchu, tego jednego, pierwszego atomu, w który wskoczył ten elektron - od tego się wszystko zaczęło. Po tej zupie. Po tym wybuchu. My jesteśmy jego dziećmi. To się w głowie nie mieści.

… zwykle życie: Ja nie chciałem być z nikim, lepiej żyje się samemu. Niezwykle mi odpowiada to, że wstaję tak jak wstaję, że nie budzę się koło nikogo. Mnie to nie odpowiada, że się budzę koło kogoś. Źle się czuję, wie pan, jak zacząłem myśleć dlaczego tak jest – z jednej strony mam w sobie dużo despotyzmu, to znaczy narzucam absolutnie wszystkim otaczającym mnie osobom swoje myślenie, jestem w jakiś sposób despotą, a z drugiej strony drażni mnie wszystkiego typu narzucanie, dyktatury. Im wyższa cywilizacja, tym jest więcej samotnych ludzi.

… i rzeczy ostateczne: Coraz bardziej sobie zdaję sprawę z tego, że ja, który całe życie jakby przeżyłem, miałem tyle różnych bogactw emocjonalnych w sobie, spostrzeżeń – to wszystko się dokładnie rozsypie, kiedy się rozsypie mój atom. Ono nie rozsypie się zupełnie, bo jestem częścią kultury i ja powiedzmy wyraźniej zostawiam to w muzyce, ale po stu latach już tego nie będzie na sto procent... To w połączeniu z mnogością tego, to znaczy z siedmioma miliardami takich samych przemyśleń tworzy rzecz, na którą właściwie opadają człowiekowi ręce i właściwie może tylko z uśmiechem poddać się losowi i w ogóle nie analizować sytuacji.
- To jest sytuacja Syzyfa – zauważa dziennikarz.
- Tak, to jest sytuacja Syzyfa, że droga wtaczania tego kamienia jest pozornie znana, ona jest bardzo miła, widocznie… - odpowiada T. Stańko.

To była jubileuszowa, romantyczna i jazzowa edycja Jazzowej Jesieni w Bielsku-Białej. Festiwal trwał 4 dni, a publiczność mogła posłuchać 7 koncertów. Już po raz 20. najlepsi jazzmani z całego świata zjechali do Bielska-Białej, żeby zaprezentować swoją muzykę w Bielskim Centrum Kultury.

Emilia Klejmont

Na zdjęciu muzycy na scenie
Kasia Pietrzko na fortepianie, Maciej Obara na saksofonie, Paweł Stachowiak na basie
Muzycy na scenie
fot. Lucek Cykarski/Bielskie Centrum Kultury