Remis w Sosnowcu

na zdjęciu kilku zawodników walczy o piłkę fot. Szymon Jaszczurowski/Podbeskidzie Bielsko-Biała

Nie długo musieli czekać sympatycy Podbeskidzia, aby po raz kolejny zobaczyć swoich ulubieńców na trybunach. Dwa dni bowiem po zwycięstwie w Olsztynie Górale wybrali się 24 października do Sosnowca na pojedynek z Zagłębiem. Mecz zakończył się remisem 2:2.

W wyjściowej 11 nasi szkoleniowcy dokonali dwóch zmian - w miejsce Goku i Janoty pojawili się powracający po pauzie za kartki Scalet oraz Gach. W porównaniu do spotkania na Warmii, w Zagłębiu Dąbrowskim pogoda nie przeszkadzała zawodnikom, świeciło słońce a podmuchy wiatru były znikome.

Pierwsze minuty meczu przebiegały w bardzo chimerycznym tempie. W poczynaniach obu jedenastek było sporo chaosu i niedokładności. Pierwsi groźną okazję stworzyli sobie jednak nasi zawodnicy, a dokładnie po indywidualnej akcji Milasius. Litewski pomocnik minął przy linii bocznej obrońcę sosnowiczan i oddał strzał po bliższym słupku, który sprawił problemy Perdijicowi. Niestety chwilę później na tablicy wyników mieliśmy już wynik 1:0. Po oskrzydlającej akcji Zagłębia asystował Pawłowski, a piłkę z najbliższej odległości do bramki Polacka skierował Sobczak.

Po strzeleniu bramki Zagłębie szybko chciało podwyższyć prowadzenie, asystujący chwilę temu Pawłowski z ostrego kąta uderzył na bramkę - na szczęście niecelnie. Podrażnieni stratą bramki Górale z biegiem czasu gry starali się wejść na swój optymalny poziom. Konstruowali akcje krótkimi podaniami i sukcesywnie zyskiwali teren. Prostopadłych podań próbowali Frelek oraz Scalet, ale za każdym razem w destrukcji skuteczni okazywali się gospodarze. W końcu na 8 minut przed przerwą dopięli swego. Scalet zagrał dobrą piłkę do Merebashvilego, ten odegrał do Bilińskiego, a nasz kapitan strzałem z woleja zdobył swoją 8. bramkę w tym sezonie! W samej końcówce bielszczanie domagali się jeszcze rzutu karnego po akcji Mereashvilego, ale sędzia Myć miał na ten temat zupełnie inne zdanie.

W drugą połowę lepiej weszli nasi zawodnicy, jednak po dwóch rzutach rożnych nie zdołaliśmy oddać strzału na bramkę sosnowieckiego bramkarza. Małą, ale jednak przewagę mogliśmy udokumentować po kolejnym uderzeniu Milasiusa. Tym razem bomba Litwina o centymetry minęła okienko bramki Sosnowca. Trenerzy Jawny i Dymkowski chcący rozruszać nieco naszą grę, zdecydował się wprowadzić Polkowskiego oraz Goku. W grze niestety ciągle czegoś brakowało i do ostatnich minut utrzymywał się remis 1:1.

Ostatnie chwile to jednak prawdziwa droga z nieba do piekła dla Podbeskidzia. Najpierw bramkę na 2:1 zdobył Goku, który świetnie obrócił się z piłką po podaniu Gutowskiego a chwilę później Bryła po ogromnym zamieszaniu w polu karnym doprowadził do remisu.

Ostatecznie Górale z Sosnowca wywieźli tylko punkt.

Kolejny mecz już 31 października o 18.00 z Chrobrym Głogów.

 

Zagłębie Sosnowiec - Podbeskidzie 2:2 (1:1)

Bramki: 20' Sobczak, 88 Bryła' - 38' Biliński, 87' Goku

żółte kartki: Ambrosiewicz, Szumilas, Bryła - Bonifacio, MIlasius, Goku

Zagłębie: Perdijić - Oliveira (84' Korzeniecki), Pawłowski (64' Bryła), Sobczak, Banaszewski, Kamiński, Ryndak, Ambrosiewicz, Jończy, Gojny, (64' Seedorf), Szumilas (73' Dalić)

Podbeskidzie: Polacek - Bonifacio (83' Gutowski), Wypych, Julio, Haberek-Kowalski, Gach (73' Polkowski) - Scalet, Frelek, Milasius (83' Roginić) - Merebashvili (73' Goku), Biliński