
Aniołów na Bielskiej Zadymce Jazzowej jest sporo. Organizujące ten festiwal Stowarzyszanie Sztuka Teatr nagradza najwybitniejszych twórców jazzu Aniołami Jazzowymi, wyjątkowym osobom przyznaje tytuł Anioła Stróża BZJ, a najmłodszych – laureatów zadymkowego konkursu - wyróżnia Aniołkami Jazzowymi. Obecna 27. edycja festiwalu nosi tytuł Pamiętajmy o aniołach.
27. Bielska Zadymka Jazzowa Orlen Jazz Festival rozpoczęła się 18 marca, jednak nie w naszym mieście, ale w Kopalni Guido w Zabrzu, gdzie pod hasłem Śląsk z góry na dół – klubowe podziemie zaprezentowano projekt Zeitgeist Freedom Energy Exchange feat. Wayne Snow - łączący jazz, elektronikę i pulsujący groove.
Kolejnego dnia już w Bielsku-Białej Zadymka zaprosiła swoją wytrwałą publiczność do Teatru Polskiego na Jazzowe duety - bardzo intymne spotkanie z wirtuozami, muzykami obdarzonymi niezwykłymi umiejętnościami dzielenia się wrażliwością muzyczną.
- Tak się złożyło, że w ciągu ostatnich dwóch lat odeszło od nas dwóch wybitnych twórców polskiego i światowego jazzu, którzy związani byli z naszym festiwalem w sposób szczególny. Postaci Jana Ptaszyna Wróblewskiego państwu przedstawiać nie trzeba, to twarz BZJ, nasz przyjaciel, guru, mentor. Pożegnaliśmy go w ubiegłym roku wielką wystawą fotografii, a w tym roku już 20 marca zaprosimy państwa na specjalny koncert poświęcony jego postaci. I druga osobistość światowego jazzu – jego dokonania można oceniać jak najwyżej – Wayne Shorter. Był na naszym festiwalu dwukrotnie - w 2008 i 2015 roku. Każde jego pojawienie się było wielkim wydarzeniem muzycznym nie tylko dla naszego festiwalu, ale i dla polskiej kultury. I tych dwóch wspaniałych twórców będziemy honorowali podczas koncertu na scenie Cavatina Hall – zapowiadał 19 marca ze sceny Teatru Polskiego twórca Bielskiej Zadymki Jazzowej Jerzy Batycki. - Dlaczego ten wstęp? Będąc w Teatrze Polskim musiałem nawiązać do postaci Jana Ptaszyna Wróblewskiego. To było jego ukochane miejsce w festiwalowej przestrzeni, zawsze stawał tam w kulisie i czekał, aż skończę mówić te wszystkie oficjalne rzeczy, żeby wejść i zapowiedzieć muzyków. Ciągle go tam widzę… – dodał J. Batycki, dziękując przy okazji osobie, która pomogła w organizacji koncertu w TP - Sławomirowi Sadlikowi z Silesia Music Center za wypożyczenie fortepianu Fazioli, za którym zasiadł w tym koncercie znakomity pianista Dominik Wania.
W programie drugiego Zadymkowego wieczoru zapowiedziano Jazzowe duety: Piotra Damasiewicza i Dominika Wanię oraz Arilda Andersena & Frode’go Alnæsa.
- Intymne muzyczne spotkanie w budynku Teatru Polskiego, akustyka tego miejsca sprawi, że będą państwo w stanie usłyszeć każdy oddech, a to, co stanie się między dźwiękami dzisiejszego wieczoru, będzie najważniejsze – powiedziała dziennikarka muzyczna Marta Kula, która po raz kolejny na Zadymce występuje w roli osoby wprowadzającej w świat zadymkowych koncertów.
Pierwsza część wieczoru wypełniła prezentacja materiału z płyty Piotr Damasiewicz & Dominik Wania - The Way, The Truth, and The Life (Droga, prawda, życie). Materiał tej płyty został kilka lat temu zarejestrowany w Studiu Koncertowym polskiego Radia S1. Inicjatorem przedsięwzięcia był krakowski poeta, kompozytor, autor piosenek, entuzjasta pielgrzymowania Artur Olender. Zaproponował, by inspirowane ewangelią piosenki, które w oryginale pisał na gitarę głos, zinterpretowali właśnie Piotr Damasiewicz i Dominik Wania.
- Jest mi niezmiernie miło stać na deskach tego przepięknego teatru, na których stali najwięksi. Dzisiejszy wieczór jest szczególny nie tylko dlatego, że po raz kolejny jesteśmy na Zadymce, która jest magią, i usłyszymy kameralne duety. Wyjątkowość tego wieczoru polega też na tym, w kluczowym jego punkcie nastąpi niezapowiedziana zmiana. Zagra osoba, która nie była wymieniana w materiałach prasowych i zapowiedziach – zapowiedział wybitny trębacz, przyjaciel Zadymki Piotr Damasiewicz, i wytłumaczył: - Tytuł naszej płyty nawiązuje do sfery metafizycznej - drogi, procesu pielgrzymowania, gdy dzieją się nieprzewidywalne rzeczy. Właśnie do takiej sytuacji doszło10 dni temu, gdy w wyniku przesilenia pogodowego chłód zmroził mi twarz i dostałem paraliżu dwóch nerwów twarzowych. Niestety, odjęło mi to możliwość grania. Zajęli się mną najlepsi specjaliści, jednak nie da się tego naprawić tak szybko, więc zaprosiliśmy wybitnego muzyka, mojego przyjaciela. Jest to też człowiek, który zdobył tutaj statuetką BZJ – poinformował trębacz.
Zabrał jednak trąbkę na scenę, żeby – jak powiedział - pokazać siłę w wierze, że istnieją bardzo dobrzy ludzie, którzy pomagają.
- Dostąpiłem takiego cudu w poniedziałek. Mateusz Gołuch, specjalista terapii manualnej, uaktywnił nerw i od tego koncertu rozpoczynam powrót do muzykowania. Walczymy dalej! – zapewnił Piotr Damasiewicz.
Wyjaśnił, że życzeniem Artura Olendra było wynieść muzykę z przestrzeni tekstu i znaczeniowości semantycznej w przestrzeń abstrakcji i metafizyki.
- I zrobiliśmy to za pomocą dźwięku. Artur Olender miał być tu dzisiaj z nami. Choroba jego ojca sprawiła, że musiał zostać w Krakowie i to będzie koncert poświęcony jego tacie powiedział.
Trębacz przeczytał fragment credo projektu autorstwa Artura Olendra: Jutrzejsze wczoraj to nie jest dzisiaj. To jak różnica pomiędzy zagadką a tajemnicą Odkrycie, że moje życie jest zanurzone i przeniknięte tajemnicą. To początek drogi w głąb siebie….
Potem zagrał pierwszy utwór koncertu, a potem ustąpił pola… saksofoniście Maciejowi Obarze. A ze sceny popłynęła piękna, subtelna muzyka tworzona przez artystów, którzy świetnie się rozumieją.
Podobne porozumienie, choć podszyte większym luzem i sympatycznym poczuciem humoru widoczne było podczas drugiego koncertu tego wieczoru, gdy na scenie pojawili się Norwegowie - kontrabasista Arild Andersen i gitarzysta Frode Alnæs. Panowie w słusznym wieku, z wielkim doświadczeniem muzycznym, wspaniałym zgraniem i prawdziwą przyjemnością wspólnego tworzenia muzyki. Ci, którzy spodziewali się tego, że czego słynie skandynawski jazz – muzyki ilustracyjnej, przestrzennych brzmień, rozlanych dźwięków – byli zaskoczeni wigorem i pomysłowością obu panów. Na pewno na plus. Choć zaczęli od czegoś, co bardziej przypominało western & texas niż jazz. Za to było dużo bluesa.
Frode Alnæs przyznał, że nie jest muzykiem jazzowym, ale popowym i jazz gra z przyjaźni dla Arilda Andersena. Wspominał występy na Sopot Molo Jazz Festival, gdzie, jak twierdził, zdobyli dwie nagrody – za najlepszą piosenkę i aparycję…
Po wspaniałych chwilach spędzonych w teatrze zadymkowa publiczność przeniosła się do Metrum Jazz Club, gdzie wystąpił jeden z finalistów Konkursu Bielskiej Zadymki Jazzowej im. Jana Ptaszyna Wróblewskiego - Sylwester Bugajak, świetny gitarzysta z Bydgoszczy ze swoją formacją Sylwester Bugajak Project w składzie Alan Balcerowski – saksofon, Daria Kobierecka – wokal, Antoni Borycki – fortepian, Tymoteusz Wójtewicz - gitara basowa / kontrabas i Michał Czwichocki – perkusja.
Dzisiaj o godz. 17.00 w Galerii Sfera na Festiwalowej Scenie Promocji grać będzie Bald Medusa Quintessence - kwintet jazzowy założony w 2024 roku. Artystycznym celem zespołu jest odświeżenie klasyków polskiej muzyki jazzowej w autorskiej interpretacji. O godz. 19.00 w Cavatina Hall rozpocznie się koncert Pod skrzydłami Ptaszyna, w którym wystąpią Studio Jazzowe Polskiego Radia pod dyrekcją Nikoli Kołodziejczyka oraz Danilo Pérez, John Patitucci i Brian Blade w projekcie Legacy of Wayne Shorter, ze specjalnym udziałem Ravi Coltrane’a. Na zakończenie wieczoru o godz. 22.45 w Metrum Jazz Club zagra Kosmos, a potem będzie jam session.
Program Zadymki na: zadymka.pl, pelnakultura.info
O festiwalu piszemy też pod linkami:
https://ms.bielsko-biala.pl/aktualnosci/1/jazzowy-marzec
https://ms.bielsko-biala.pl/aktualnosci/3/festiwalowa-scena-promocji
Agata Wolna