
Od 2013 roku Teatr Polski w Bielsku-Białej świadomie i systematycznie otwiera się dla osób ze szczególnymi potrzebami. Formalnie za to otwarcie odpowiada projekt Spektakle bez barier. Właśnie kończy się jego 11. edycja.
30 listopada na Małej Scenie TP odbyło się spotkanie poświęcone książce Anny Goc pt. Głusza. Na scenie zasiedli autorka, przedstawiciele Fundacji Antropologii i Komunikacji Ingraft Dagmara Stanosz (słysząca) oraz Michał Justycki (głuchy), tłumaczka języka migowego oraz aktor Teatru Polskiego Rafał Sawicki, który czytał na głos burzące spokój fragmenty Głuszy. Przysłuchiwała się lub przyglądała (wypowiedzi głosowe były tłumaczone na język migowy, a migowe na głos) bardzo liczna i bardzo uważna publiczność – osoby głuche i słyszące – żywo reagując i często dorzucając do dyskusji swoje argumenty.
Książka Anny Goc - uznana za najlepszy reportaż roku 2023, nagrodzona m.in. Nagrodą im. Ryszarda Kapuścińskiego i ONZ-owskim wyróżnieniem w kategorii Etyka i prawa człowieka – w pięknym stylu przebija się bowiem przez mur powszechnej niewiedzy o świecie głuchych. A jest to niewiedza naprawdę imponująca i obciążona wieloma fatalnymi konsekwencjami.
Głusza wzięła się właśnie ze zdziwienia rozległością tej niewiedzy.
- Głusi to najmniej poznana grupa w Polsce – mówiła podczas spotkania autorka. Właśnie to skłoniło ją do napisania książki. Drugim powodem był język.
Słyszący wychodzą z założenia, że głusi w sposób naturalny rozumieją i porozumiewają się po polsku. Odkrycie, że język polski jest dla głuchych językiem obcym, przyprawia słyszących o szok. Dopiero kiedy oswoją się z tą myślą, są gotowi na więcej wiedzy. Ale ona jest trudna. Naturalny język osób głuchych od urodzenia – język migowy – nie jest w Polsce dostępnym standardem. Wg raportu Najwyższej Izby Kontroli z 2022 roku 60 procent nauczycieli uczących w szkołach dla głuchych nie zna Polskiego Języka Migowego; ba, w tych szkołach nie uczy się PJM. Migać często nie umieją słyszący rodzice głuchych dzieci.
Tym, co najmocniej zapada w mózg po lekturze Głuszy, jest myśl, że niesłyszenie nie sprowadza się do problemu natury medycznej – to brak języka, niemożność porozumienia się z najbliższymi, wykluczenie. I druga – że Głusi muszą walczyć o własny język, bo to na nim opiera się ich kultura.
- Kiedy dwa lata temu przeczytałam Głuszę, bardzo silnie poczułam, że tej wiedzy nie można tak po prostu zostawić, że trzeba z nią coś zrobić. A ja – dzięki projektowi Spektakle bez barier – mogę z nią coś zrobić – mówi Joanna Feikisz, od 10 lat koordynująca i wymyślająca projektowe działania w Teatrze Polskim.
Przygotowując wniosek do Ministerstwa Kultury na SBB 2024 wpisała do niego – prócz stałych punktów - także spotkanie na temat Głuszy. Udało się je zorganizować pod koniec listopada. Dopisali nie tylko głusi, ale i słyszący. Choć data była fatalna, Black Friday, zakorkowane miasto, widownia była pełna, a atmosfera gorąca. Granice świadomości słyszących przesuwały się z wysiłkiem, ale i entuzjazmem, kiedy Michał Justycki literackim migowym tłumaczył pojęcie kultury głuchych:
- Poprzednie pokolenia głuchych akceptowały rozumienie głuchoty jako niepełnosprawności, nie było to dla nich negatywne. Teraz młodsi się zastanawiają: czy ja jestem niepełnosprawny, czy należę do kultury głuchych? Bardzo wielu młodych nie zgadza się już na pojęcie niepełnosprawności. Są głuche osoby wykształcone, głusi artyści, głusi lekarze, sam mam doktorat. W swojej kulturze dobrze się czujemy, ale jest o niej mało informacji. Brakuje w Polsce muzeum historii głuchych, uniwersytetu dla głuchych, brakuje teatru.
Zdaniem Justyckiego, najważniejsza jest edukacja, w Polsce nieustająco rozmijająca się z rzeczywistymi potrzebami osób niesłyszących. Gdyby w szkołach dla głuchych wprowadzić edukację dwujęzyczną (PJM i polski foniczny), osoby głuche mogłyby osiągać o wiele więcej.
Jak absolwenci amerykańskiego uniwersytetu Gallaudeta, o którym wspomniała podczas spotkania Dagmara Stanosz.
- To jedyna uczelnia na świecie, w której językiem wykładowym jest język migowy. Przy uczelni działają szkoły niższego stopnia. To jest dowód na to, że w świecie głuchych wszystko może się odbywać dokładnie tak samo, jak w świecie słyszących, tylko W INNYM JĘZYKU, na innym kanale percepcji – opowiadała.
Godzina, która miała wystarczyć na spotkanie, mocno się rozciągnęła. Publiczność bardzo wyraźnie czuła, że jeszcze wiele jest do powiedzenia i dawała temu wyraz w różnych językach. Wypływały poruszone książką i dyskusją wspomnienia – np. o sytuacji KODA-ków, czyli słyszących dzieci głuchych rodziców; pojawiały się też bardzo praktyczne kwestie – dostępności tłumaczy w urzędach, sądach czy szpitalach oraz zbyt niskich wynagrodzeń dla nich. Był też głos na temat nadmiernej reakcji słyszących na niektóre zachowania głuchych – bo głuchy woła drugiego głuchego poklepując go czy poszturchując, co bywa przez osoby z zewnątrz odbierane jako agresja i może się zakończyć sprawą w sądzie rodzinnym.
- Spotkanie mogłoby trwać dużo dłużej – mówi Joanna Feikisz. – Temat jest wielki. Jak się w niego wejdzie, otwierają się coraz to nowe wątki.
- Jestem ogromnie poruszony tym, co tu usłyszałem – zwłaszcza naszą niewiedzą, brakiem świadomości, jak wygląda sytuacja osób głuchych. Cieszę się, że dzięki pracy Asi jesteśmy w stanie w naszym teatrze wyjąć choć mały kamyczek z muru dzielącego głuchych i słyszących - przyznał Rafał Sawicki.
****
W ramach Spektakli bez barier 2024 dla osób niewidomych i słabowidzących teatr przygotował spektakle z audiodeskrypcją – Sztukmistrz z miasta Lublina, Poszukiwany, poszukiwana i Skąpiec - wraz z towarzyszącymi im warsztatami w przestrzeni scenicznej dotyczącymi scenografii, kostiumów i pracy aktora. Osoby niesłyszące obejrzały komedie Hotel Westminster i Poszukiwany, poszukiwana z tłumaczeniem na język migowy i napisami; uczestniczyły też w warsztatach o pracy scenografa teatralnego. Integracyjny charakter miały spotkania warsztatowe na temat PRL-owskiego designu i smaków PRL-u. Spotkanie o Głuszy zakończyło tegoroczne działania projektowe, tradycyjnie dofinansowane ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury.
****
Teatr Polski zaczął Spektakle bez barier w 2013 roku. Wkrótce potem Joanna Feikisz została wciągnięta do prac projektowych przez dyrektor administracyjną teatru Sabinę Muras.
- Miałam napisać audiodeskrypcję do spektaklu. Wcześniej zajmowali się tym dla nas ludzie z Warszawy – Izabela Künstler i Stefan Knothe, ale dyrektor uznała, że powinniśmy to robić własnymi siłami. Trochę się tego obawiałam, ale przeszłam szkolenia i tekst audiodeskrypcji musicalu Zorba napisałam już sama. Okazało się, że to świetne wyzwanie.
Szybko się wciągnęła i poszerzyła zakres działań. Od lat co roku szuka pomysłów na nowe działania do wniosków o granty na SBB z Ministerstwa Kultury. W każdym projekcie są spektakle przystosowane do potrzeb osób z dysfunkcjami wzroku i słuchu oraz wydarzenia towarzyszące, zgrupowane w dwóch kręgach tematycznych – jedne dzieją się wokół konkretnego spektaklu (kiedyś np. wokół Wesela, a w tym roku wokół Poszukiwanego...), drugie dotyczą sztuki teatru (rozmowy z twórcami, scenografami, reżyserami, zwiedzanie teatru, wizyty w pracowniach).
Pomysłów na spotkania i warsztaty szuka według klucza: kto robi coś fajnego i jak można to wpisać w ideę projektu. Rodzą się z tego bardzo ciekawe rzeczy.
- Pierwsza wymyśliłam wprowadzanie osób niewidomych na scenę, w scenografię spektaklu, żeby mogły jej dotykać. Zadziałało wspaniale. Teraz w innych teatrach też to robią. Bardzo doceniam, że dyrektor się na to zgodził.
Co jeszcze? Makiety, tyflografika do oglądania palcami, plakaty prezentujące znaki języka migowego. Zespół teatru zaliczył warsztaty języka migowego, nagrał migowe filmiki i miał szkolenie z komunikowania się z osobami z niepełnosprawnościami; przeszkoleni zostali także pracownicy obsługi widza. Nową praktyką jest akcja WSPÓŁodczuj w teatrze – to kilkuminutowe wprowadzenia dla widzów w kwestie dostępności, np. przed spektaklem z tłumaczeniem na język migowy osoby tłumaczące uczą całą publiczność kilku znaków języka migowego, np. migania braw.
Miganie dwukrotnie wkroczyło nawet w treść spektakli jako dodana wartość artystyczna. W 2022 roku Niemy Chór z Cieszyna migał pieśni z tekstami Agnieszki Osieckiej w Sztukmistrzu z miasta Lublina.
- To było… wow… Bardzo mnie wzruszyli – przyznaje Joanna Feikisz.
Pod koniec października br. Dominika Kozłowska (niesłysząca aktorka, laureatka nagrody dziennikarzy na tegorocznym Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu za Dziwny jest ten świat Niemena) i Dominika Feiglewicz-Penarska z Fundacji Migawka wystąpiły w Poszukiwanym… tanecznie migając z lóż nad sceną przeboje z czasów PRL-u.
Poszukiwany… dostarczył także pomysłów na warsztaty kulinarne pt. Smaki PRL, przygotowane wspólnie z Pauza Projekt. Prowadziła je Agnieszka Węgrzynowska.
- Robiliśmy paprykarz, homara po polsku i kisiel, bawiliśmy się świetnie. Panowie kroili cebulę i płakali. Ludzie wspominali, co się wtedy jadało, były PRL-owskie książki kucharskie.
W przyszłorocznym projekcie pani Joanna planuje m. in. wykład Michała Justyckiego w języku migowym o sztuce głuchych. To będzie dla słyszącej publiczności rzadka okazja znalezienia się po drugiej stronie. Może kiedy to my będziemy potrzebowali tłumacza, zrozumiemy, że nasza pełnosprawność jest tylko kwestią przypadku.
Jest jeszcze pomysł-marzenie: projekcja filmu Niebezpieczni dżentelmeni i spotkanie z Marcinem Dorocińskim, który grał w tym filmie Witkacego – przypomnijmy – związanego z Bielskiem (podobno romantycznie); wszystko w Teatrze Polskim, którego budynek, również biorący ważny udział w filmie, w przyszłym roku będzie obchodził 135-lecie. Tylko kiedy Dorociński będzie miał wolny termin?...
Joanna Feikisz nie ukrywa, że przy organizacji Spektakli bez barier trzeba się zmagać z oporem materii i instytucji (pieniędzy z ministerstwa zwykle jest mniej niż trzeba, a w tym roku przyszły dopiero w październiku), że uzgodnienie terminów warsztatów i spotkań czasem graniczy z cudem, że niektóre tematy są bardzo kosztowne emocjonalnie, ale…
- Czasem dopadają mnie wątpliwości co do moich pomysłów, ale potem siedzę na takim spotkaniu jak Głusza i myślę: warto. Bo osoby, z którymi pracujemy, są fajne. I pomaga poczucie, że ludzie, dla których to robimy, są zadowoleni.
Co bardzo ważne, wiele wydarzeń SBB to wydarzenia integracyjne, nie tylko dla głuchych i niewidomych, ale też dla pełnosprawnych – po to, żeby dowiedzieli się więcej o ludziach, z którymi się spotykają w teatrze, nauczyli się dzielić emocjami, których tu doświadczają. Bo teatr to emocje.
W filmowych zaproszeniach na spektakle cyklu SBB dyrektor Witold Mazurkiewicz wygłasza i fachowo miga formułę: Zapraszam do Teatru Polskiego w Bielsku-Białej – teatru bez barier.
- Na ogólnopolskich konferencjach dotyczących dostępności czasem pada pytanie, jak na takie wydarzenia przyciągnąć publiczność. Wtedy się dziwię. Bo w Bielsku-Białej, w naszym teatrze, to problem nieznany. Tutaj ludzie sami dopytują, kiedy następny spektakl, co jeszcze się będzie działo. Dlatego bardziej chce się pracować.
Co w ciągu tych 11 lat sprawiło jej największą radość?
- Zauważyłam kiedyś dziewczynkę, która patrzyła na plakat ze zdjęciami naszych aktorów pokazujących litery alfabetu języka migowego i próbowała te znaki migać. To było dla mnie wyjątkowo wzruszające.
Maria Trzeciak